Co jakiś czas trafiam na kupujących którzy otwierają mi sprawę z powodu rzekomego zaginięcia lub uszkodzenia przesyłki. W przypadku drugiego nie dostarczają nawet żadnych dowodów. Dziś kupujący z Niemiec otwarł mi taką sprawę, twierdząc że przedmiot dotarł uszkodzony, nie wysyłając nawet żadnych dowodów w postaci choćby zdjęcia! Czy ebay to widzi?? Te nowe zasady "ochrony" kupujących są dziurawe, jawna furtka dla oszustów jak na chińskim aliexpress! Wszystko wysyłam Pocztą Polską, list polecony priorytet, która wiadomo jakie ma czasy doręczeń. Ale zdarza się że pomimo rozwiązania sprawy na korzyść kupującego przesyłka w końcu do niego dociera, a on ani myśli zwrócić pieniądze. Ostatnio miałem taką sytuację z kupującym z Izraela, wcześniej z Australii. W obu przypadkach przesyłki miały opóźnienie, szły dłużej niż normalnie. Do Izraela szła 1-1,5 miesiąca, a do Australii 3 miesiące. W obu sytuacjach zgłaszałem reklamację do Poczty Polskiej, jednak zostały odrzucane, gdyż przesyłki ponoć dotarły. Potem kontaktowałem się z kupującymi, ten z Australii stwierdził że dotarła z opóźnieniem i nie musi mi pieniędzy zwracać. W końcu je od niego wyperswadowałem i zwrócił. W przypadku kupującego w Izraelu tak się jednak nie stało gdyż po zamknięciu sprawy w ogóle nie odpowiadał już na moje wiadomości. Nie były to rzeczy tanie, części do robotów odkurzających to dobrych kilka stów w plecy. Zgłosiłem oczywiście odwołanie do ebay gdy tylko otrzymałem odpowiedź w sprawie reklamacji Poczty Polskiej. Niestety na taką odpowiedź czeka się co najmniej miesiąc. W tym czasie minął miesiąc od wysyłki oraz miesiąc od zamknięcia sprawy otwartej przez kupującego, co wg ebay jest za późno, bo sprawa jest przedawniona...masakra! Mam dowody na to że kupujący towar odebrał, a ebay jeszcze mu zwraca moją kasę!
